
Na co liczą wyznawcy szatana?
Pierwsza publikacja: 4 maja 2025 r.

"Oczy szeroko zamknięte" to film obrosły wielowątkową legendą. Choć
formalnie jest tylko fabularną fikcją sprzed ćwierćwiecza, to wielu
wciąż dostrzega w nim wręcz lustrzane odbicie jednej z najcięższych
chorób współczesnej ludzkości: powszechnej
obecności
demonicznych kultów wśród elity tego świata.
Stanley
Kubrick, urodzony w Polsce aszkenazyjski Żyd, przez lata funkcjonujący
w występnych realiach Hollywoodu, miał duże szanse na to, by choćby
otrzeć się o tę ciemną stronę życia, stąd jego obraz dla wielu okazał
się wielce sugestywny i wręcz wiarygodny. Stało się tak tym bardziej,
że nadzwyczaj wiele innych przesłanek zaświadczało o tym, że "Oczy
szeroko zamknięte" są czymś więcej niż tylko fikcją.
Podczas swojej publicznej aktywności wielokrotnie zapytywany byłem o
powody, dla których jednostki na swój
sposób
wybitne lgną ku osobowemu złu. Części moich
rozmówców nie przekonywał - i słusznie - aspekt
materialny: ktoś, kto
świadomie staje po stronie ciemności, dobrze wie, że istnieje strona
jasna, czyli Bóg w Trójcy Jedyny Prawdziwy.
Dlaczego więc
decyduje się na taki dramatyczny krok negatywnie definiujący jego
osobistą eschatologię!? Na co tak naprawdę liczy wstępując w szeregi
armii, która już dawno przegrała, a on ma tego pełną
świadomość?
Czym można wytłumaczyć ten nierozważny krok?
Aby zrozumieć jego - oczywiście tylko pozorny - sens, wystarczy mniej więcej wiedzieć, o co chodzi w "naukach" kabały. Dlaczego akurat tam? Otóż współczesne (i nie tylko) antychrześcijańskie nurty czerpią z niej całymi garściami. Nawet jeśli starają się na zewnątrz różnić się od siebie, to i tak ich korzenie splecione są niczym darń wokół ruin Pałacu Saskiego (uważni moi czytelnicy z pewnością uchwycą ideę tej metafory). Kluczem do naszych rozważań jest pojawiające się już od XVII wieku przeświadczenie części społeczności żydowskiej o nadejściu tzw. ery mesjańskiej, która miałaby przekreślić prawa stanowione przez Torę (odtąd Tora oraz Talmud, czyli rabiniczne komentarze do niej, straciły na swojej aktualności; czytelnym tego wyrazem było palenie Talmudu w Polsce przez Jakuba Franka i jego zwolenników oraz deptanie przez Sabataja Cwiego tefilin, czyli niewielkich pudełeczek z fragmentami Biblii przywiązywanych do ramienia i głowy podczas żydowskich modlitw). Powstałe na tej antycypacji kabalistyczne ruchy religijne określa się mianem "antynomicznych", a podwaliny pod nie położyli właśnie Sabataj Cwi oraz Jakub Frank. Czym charakteryzowały się te ruchy? Wyróżniała je koncepcja "odkupienia przez grzech". Złe uczynki miały na celu przyspieszenie ujawnienia Mesjasza, tego wyczekiwanego przez Żydów, którzy odrzucili Jezusa Chrystusa. Ekstremalnym przejawem tego typu zachowań były akty seksualnego wyuzdania, charakterystyczne tak dla sabatejczyków, jak i frankistów. Sabataj Cwi utrzymywał stosunki zarówno z dziewczętami (głównie z dziewicami), jak i chłopcami. Jego żona, Sara, znana z wyjątkowej wulgarności, przewodniczyła aktom zbiorowych orgii seksualnych. Obrzędy orgiastyczne organizował także Jakub Frank, wprowadzając do nich najpierw własną żonę, a potem córkę. Gershom Scholem (1897-1982), badacz żydowskiego mistycyzmu, badacz i praktyk kabały, tak opisywał jedno z seksualnych misteriów zorganizowanych przez przywódcę frankistów: Frank i wszyscy obecni rozebrali się do naga, uklękli, ucałowali krzyż i oddawali się przed nim szalonemu rytuałowi rozpusty. Tego rodzaju rytualne celebracje obrażające religię, którą mieli przyjąć sekciarze, były organizowane wielokrotnie, gdy Frank był przetrzymywany w Częstochowie, a później w Brnie. Trudno nie dostrzec w tym analogii z rozerotyzowaniem współczesnej cywilizacji Zachodu (i nie tylko) i przekazem Stanleya Kubricka zawartym w filmie "Oczy szeroko zamknięte".
Wróćmy teraz do wyjaśnienia intencji tych, którzy w sposób świadomy orientują się po stronie ciemności. Otóż w ich mniemaniu hekatomba grzechu będąca dziełem ludzkości, przyspieszy decyzję Boga o przewartościowaniu dotychczasowej historii człowieka, a szatan (nazywany w kabale Samaelem) pojedna się z Bogiem i na końcu czasów przeobrazi się w anioła czystości (na grunt polski to horrendalnie błędne przeświadczenie wprowadził Leszek Kołakowski w słynnym eseju sprzed czterech dekad pt. "Czy diabeł może być zbawiony?")! W myśl tej, znanej już od początków XVI w koncepcji - jakkolwiek karkołomnie ona wybrzmiewa - zło miałoby stać się dobrem lub "powrócić do bycia" dobrem, a imię Samael, po pewnych literowych przeróbkach, stanie się jednym z siedemdziesięciu dwóch imion boga (celowo użyłem małej litery). Tak więc każdy, który dziś podle grzeszy w sposób rytualny, głównie poprzez seksualne wyuzdanie, przyczynia się do powrotu szatana na należne mu miejsce po stronie boga lub nawet przeobrażenie się w jakąś jego część. Staje się w ten sposób swoistym dobroczyńcą szatana, a ten suto odpłaci mu się w życiu doczesnym oraz po śmierci fizycznej. Oczywiście nie muszę dodawać, że są to kalkulacje zupełnie daremne.
Krzysztof Zagozda
Postscriptum. W nieodległej przyszłości mam zamiar popełnić tekst o kabalistycznych korzeniach ruchu gender oraz feminizmu.
UWAGA. Zarówno strona zagozda.info jak i rozsyłane przeze mnie Pakiety Subskrybcyjne dostępne są zupełnie bezpłatnie. Jeśli jednak ktoś zechce wesprzeć te działania drobną ofiarą i w ten sposób przyczynić się do rozwoju tych przedsięwzięć, może dokonać dobrowolnej wpłaty o tytule "darowizna" na rachunek podany tutaj. Serdeczne Bóg zapłać!
Tytuł Twojej witryny
Odwiedź mnie na Facebooku
Odwiedź mój fanpage na Facebooku
Aby zrozumieć jego - oczywiście tylko pozorny - sens, wystarczy mniej więcej wiedzieć, o co chodzi w "naukach" kabały. Dlaczego akurat tam? Otóż współczesne (i nie tylko) antychrześcijańskie nurty czerpią z niej całymi garściami. Nawet jeśli starają się na zewnątrz różnić się od siebie, to i tak ich korzenie splecione są niczym darń wokół ruin Pałacu Saskiego (uważni moi czytelnicy z pewnością uchwycą ideę tej metafory). Kluczem do naszych rozważań jest pojawiające się już od XVII wieku przeświadczenie części społeczności żydowskiej o nadejściu tzw. ery mesjańskiej, która miałaby przekreślić prawa stanowione przez Torę (odtąd Tora oraz Talmud, czyli rabiniczne komentarze do niej, straciły na swojej aktualności; czytelnym tego wyrazem było palenie Talmudu w Polsce przez Jakuba Franka i jego zwolenników oraz deptanie przez Sabataja Cwiego tefilin, czyli niewielkich pudełeczek z fragmentami Biblii przywiązywanych do ramienia i głowy podczas żydowskich modlitw). Powstałe na tej antycypacji kabalistyczne ruchy religijne określa się mianem "antynomicznych", a podwaliny pod nie położyli właśnie Sabataj Cwi oraz Jakub Frank. Czym charakteryzowały się te ruchy? Wyróżniała je koncepcja "odkupienia przez grzech". Złe uczynki miały na celu przyspieszenie ujawnienia Mesjasza, tego wyczekiwanego przez Żydów, którzy odrzucili Jezusa Chrystusa. Ekstremalnym przejawem tego typu zachowań były akty seksualnego wyuzdania, charakterystyczne tak dla sabatejczyków, jak i frankistów. Sabataj Cwi utrzymywał stosunki zarówno z dziewczętami (głównie z dziewicami), jak i chłopcami. Jego żona, Sara, znana z wyjątkowej wulgarności, przewodniczyła aktom zbiorowych orgii seksualnych. Obrzędy orgiastyczne organizował także Jakub Frank, wprowadzając do nich najpierw własną żonę, a potem córkę. Gershom Scholem (1897-1982), badacz żydowskiego mistycyzmu, badacz i praktyk kabały, tak opisywał jedno z seksualnych misteriów zorganizowanych przez przywódcę frankistów: Frank i wszyscy obecni rozebrali się do naga, uklękli, ucałowali krzyż i oddawali się przed nim szalonemu rytuałowi rozpusty. Tego rodzaju rytualne celebracje obrażające religię, którą mieli przyjąć sekciarze, były organizowane wielokrotnie, gdy Frank był przetrzymywany w Częstochowie, a później w Brnie. Trudno nie dostrzec w tym analogii z rozerotyzowaniem współczesnej cywilizacji Zachodu (i nie tylko) i przekazem Stanleya Kubricka zawartym w filmie "Oczy szeroko zamknięte".
Wróćmy teraz do wyjaśnienia intencji tych, którzy w sposób świadomy orientują się po stronie ciemności. Otóż w ich mniemaniu hekatomba grzechu będąca dziełem ludzkości, przyspieszy decyzję Boga o przewartościowaniu dotychczasowej historii człowieka, a szatan (nazywany w kabale Samaelem) pojedna się z Bogiem i na końcu czasów przeobrazi się w anioła czystości (na grunt polski to horrendalnie błędne przeświadczenie wprowadził Leszek Kołakowski w słynnym eseju sprzed czterech dekad pt. "Czy diabeł może być zbawiony?")! W myśl tej, znanej już od początków XVI w koncepcji - jakkolwiek karkołomnie ona wybrzmiewa - zło miałoby stać się dobrem lub "powrócić do bycia" dobrem, a imię Samael, po pewnych literowych przeróbkach, stanie się jednym z siedemdziesięciu dwóch imion boga (celowo użyłem małej litery). Tak więc każdy, który dziś podle grzeszy w sposób rytualny, głównie poprzez seksualne wyuzdanie, przyczynia się do powrotu szatana na należne mu miejsce po stronie boga lub nawet przeobrażenie się w jakąś jego część. Staje się w ten sposób swoistym dobroczyńcą szatana, a ten suto odpłaci mu się w życiu doczesnym oraz po śmierci fizycznej. Oczywiście nie muszę dodawać, że są to kalkulacje zupełnie daremne.
Krzysztof Zagozda
Postscriptum. W nieodległej przyszłości mam zamiar popełnić tekst o kabalistycznych korzeniach ruchu gender oraz feminizmu.
UWAGA. Zarówno strona zagozda.info jak i rozsyłane przeze mnie Pakiety Subskrybcyjne dostępne są zupełnie bezpłatnie. Jeśli jednak ktoś zechce wesprzeć te działania drobną ofiarą i w ten sposób przyczynić się do rozwoju tych przedsięwzięć, może dokonać dobrowolnej wpłaty o tytule "darowizna" na rachunek podany tutaj. Serdeczne Bóg zapłać!
Udostępnij ten artykuł na Facebooku:
Odwiedź mnie na Facebooku
Odwiedź mój fanpage na Facebooku
Strona
główna
|
Indeks
tekstów
|
Indeks
nazwisk
|
Zagopedia!
|
Do czytelników: stąd
zacznijcie podróż po tym serwisie! Od prawie czterdziestu lat inwentaryzuję aktywność tajnych związków działających w polskiej przestrzeni publicznej, zarówno politycznej, jak i eklezjalnej. Ostatnią dekadę poświęciłem przede wszystkim odszukaniu odpowiedzi na następujące pytanie: jak to możliwe, że zmiany, które wprowadzono w Kościele w Polsce po Soborze Watykańskim II, nie spotkały się nie tylko z żadnym stanowczym sprzeciwem, ale nawet z jakąkolwiek kontestacją ze strony osób posiadających odpowiedni do tego autorytet i kompetencje. Posoborową rewolucję zaakceptowała cała kościelna hierarchia, funkcyjni duchowni szkół wszystkich rodzajów i poziomów, zwierzchnicy zakonów i zgromadzeń zakonnych żeńskich i męskich, członkowie kapituł katedralnych i rad kapłańskich, administracja kurialna, teologowie duchowni i świeccy. Ku swojemu zdziwieniu zauważyłem, że to temat tabu, że prawie nikt oprócz mnie nie stawia takich pytań. Mało tego, publicznie formułowane przeze mnie wątpliwości natrafiały na mur milczenia, a w krańcowych sytuacjach stawały się obiektem szyderstw. Wcale nie mam tu na myśli reakcji wyłącznie środowisk modernistycznych, ale również tych grup, które usilnie akcentują swoje zakorzenienie w katolickiej Świętej Tradycji. Cóż, sytuacja ta pozytywnie weryfikuje niestarzejącą się metodę kontrolowania przeciwników: jeśli nie możesz zatrzymać ich pochodu, to stań na jego czele. Wiedziony tym doświadczeniem trzymam się za dala od większości tzw. inicjatyw oddolnych. Przed trzema laty natrafiłem na informację o powołanym do życia w 1914 roku Stowarzyszeniu Kapłanów Świeckich Miłości Apostolskiej, zwanych potocznie charystami. Odtąd wszystkie niepokojące mnie wątki dotyczące najnowszej historii Kościoła w Polsce - a do tej pory pozostające z sobą w pewnym nieładzie poznawczym - utworzyły ciąg logicznych powiązań personalno-organizacyjnych, czytelnie ilustrujących przebieg procesów "reformatorskich" przygotowujących kościelną substancję na nadejście teologicznej i liturgicznej "odnowy". Analiza zgromadzonej wiedzy umożliwia mi wnioskowanie, że odpowiedzialność za sprawne wdrożenie reform soborowych, a w ich konsekwencji moralny i instytucjonalny rozkład Kościoła w Polsce, ponoszą duchowni i świeccy zorganizowani w ramach koterii charystycznej (od 1 września 1939 r. niejawnej), działający - według nomenkltury prawnej - wspólnie i w porozumieniu. Ich zaszłą i aktualną aktywność monitoruje niniejszy serwis. Jednocześnie staram się unikać oceny intencjonalności poczynań poszczególnych osób uwikłanych w antykatolicki spisek. Motywacje ich aktywności z pewnością bywały różne: od zamiaru celowego czynienia szkody Kościołowi, przez nieświadome wyrządzenie mu krzywdy w stanie ideowego zbałamucenia, aż do cynicznej gry podjętej w imię osiągnięcia wymiernych partykularnych korzyści. Serwis ten ma charakter publicystyczny, stąd nie wypełnia standardów pracy naukowej. Choć nie jestem zawodowym historykiem, lecz filologiem, to doskonale zdaję sobie sprawę z potrzeby nadania prezentowanej tu wiedzy parametrów badawczych. Jeśli tylko okoliczności mi na to pozwolą, będę czynił to sukcesywnie w formule serii książkowej. Przewiduję, że wśród czytelników tego serwisu znajdą się osoby lepiej obeznane, potrafiące uzupełnić zaprezentowane tu przeze mnie wydarzenia o nowe fakty. Za wielce prawdopodobną, a może i nawet pewną, uznaję obecność tutaj byłych bądź wciąż czynnych uczestników rzeczonego sprzysiężenia. Apeluję do nich: sami bądź za moim pośrednictwem ujawnijcie całą prawdę o tym, czego byliście uczestnikami lub świadkami. Być może to Wasza ostatnia szansa, by zadośćuczynić Bogu i ludziom. Gwarantuję Wam całkowitą anonimowość. Credo in Deum Patrem omnipotentem, Creatorem caeli et terrae; et in Iesum Christum, Filium eius unicum, Dominum nostrum; qui conceptus est de Spiritu Sancto, natus ex Maria Virgine; passus sub Pontio Pilato, crucifixus, mortuus, et sepultus; descendit ad inferos; tertia die resurrexit a mortuis; ascendit ad caelos, sedet ad dexteram Dei Patris omnipotentis; inde venturus est iudicare vivos et mortuos. Credo in Spiritum Sanctum; sanctam Ecclesiam catholicam, sanctorum communionem; remissionem peccatorum; carnis resurrectionem; vitam aeternam. Amen. Sub tuum praesidium confugimus, sancta Dei Genitrix, nostras deprecationes ne despicias in necessitatibus nostris, sed a periculis cunctis libera nos semper, Virgo gloriosa et benedicta, Domina nostra, Mediatrix nostra, Advocata nostra, Consolatrix nostra. Tuo Filio nos reconcilia, tuo Filio nos commenda, tuo Filio nos repraesenta. Każdego, kto odwiedza to miejsce, proszę o choćby krótką modlitwę w mojej intencji. Krzysztof Zagozda Wszystkich czytelników serwisu zachęcam do kontaktu ze mną: krzysztof@zagozda.info |