Tajemnice Krzyżaków nie umarły
                   Pierwsza publikacja: 11 lutego 2014 r. (postscriptum 5 października 2021 r.)



    Któż z nas podczas oglądania filmu bądź lektury książki nie miał pretensji do ich bohaterów o wyjątkową naiwność, nieumiejętność kojarzenia faktów i osobliwą skłonność do wpadania w pułapki zastawione przez źle dobranych przyjaciół? A czyż ta nasza pretensja nie nabrzmiewała wówczas, gdy fabuła tyczyła spraw źle rozgrywanych przez Rzeczpospolitą, rozszarpywaną przez sąsiadów przy zobojętnieniu, głupocie, a wreszcie – i zdradzie – samych Polaków? A Ty, czytający niniejsze słowa, czy przypadkiem nie zasłużysz na równie surową ocenę potomnych? Czy naiwność bądź zdrada nie jest Twoim pierwszym imieniem?

     W Malborku chcą przywrócenia ośmiometrowej rzeźby zwanej Matką Boską Malborską, którą w XIV wieku Krzyżacy ustawili na zewnętrznej elewacji zamkowego kościoła, a która została zniszczona w wyniku drugowojennych działań wojennych. Inicjatywa ta – jak mówią sami zainteresowani – ma uatrakcyjnić turystyczną ofertę miasta. Wsparły ją władze samorządowe, kustosz zamku-muzeum, miejscowe duchowieństwo. Dlaczego więc czepiam się ja, klerykał i propagator kultu maryjnego? O tym króciutko – na razie – w punktach.

1. Wbrew politycznie poprawnemu trendowi tę – na pierwszy rzut oka – religijną inicjatywę poparły czynniki oficjalne: władze, polskojęzyczne (niemieckie) media oraz niemiecki biznes dominujący w tamtym regionie.

2. Powstała na tę okoliczność fundacja otrzymuje wsparcie ziomkostw tzw. Prus Wschodnich.

3. Wśród niemieckich mieszkańców Malborka i okolic przez całe wieku funkcjonowało przekonanie, że dopóki figura ta będzie stała na zamkowych murach, dopóty ziemie te pozostaną pod niemiecką kontrolą i panował na nich będzie wyłącznie język niemiecki. Motyw ten często pojawiał się w materiałach propagandowych III Rzeszy. Zniszczenie figury w marcu 1945 r. zbiegło się z przyłączeniem większej części Prus Wschodnich do Polski. Jej ewentualny powrót byłby bardzo wymowny.

4. Nie jestem pewny, czy figura rzeczywiście uosabiała Matkę Boską z Dzieciątkiem. Istnieje wiele tajemnic związanych z krzyżackimi wierzeniami i rytuałami. Zastanawiające jest, że figury tej nie zniszczono podczas sekularyzacji zakonu i masowej konwersji na kalwinizm i luteranizm, kiedy to bezceremonialnie niszczono wszystko, co miało związek z kultem maryjnym. Sama figura przez wielu uznawana była za wcielenie wszelkiej brzydoty, wielu odwracało wzrok z powodu jej „potworności”. Sami Niemcy przyznawali, że ten ich „malborski idol nie jest żadną mile łagodną Madonną”, ale nieokreśloną „królową niebios we wszystkich blaskach swojej nadludzkiej mocy, groźną, srogą, twardą i ponurą z bliska prawie odstraszającą”.

5. Dziwnie źle kojarzy mi się ten krzyż wieńczący ziemski glob trzymany przez dzieciątko (Dzieciątko?).

Fragment z mojej pracy "Kto się boi Królowej Polski?":

Mało kto z nas zdaje sobie sprawę z faktu, że zdecydowana większość wojen toczonych przez państwo polskie w przeciągu tysiąca lat swojego istnienia, to w gruncie rzeczy wojny religijne. Tylko z pozoru dwa wieki zmagań z potęgą krzyżacką to wyłącznie konflikt ekonomiczno-terytorialny, wykrwawiający adwersarzy przynależących do tego samego, papieskiego obozu politycznego. Rycerze zakonni stworzyli bowiem nad Bałtykiem państwo nie mające nic wspólnego nie tylko z szeroko rozumianą specyfiką klasztorną, ale i najbardziej nawet wykoślawioną realizacją świeckiego ustroju chrześcijańskiego. Wpływ na to w dużej mierze miał ich wieloletni mentor i promotor – cesarz niemiecki Fryderyk II Hohenstauffen, nie bez powodu nazwany po latach "Bestią Apokaliptyczną" i "Prorokiem Szatana". Coś prawdziwie diabelskiego kryło się pod płaszczami cynicznie przyozdobionymi znakami męki Chrystusowej. A cóż innego, jeśli nie chęć urągania imieniu Maryi, pchało Krzyżaków do popełniania najokrutniejszych zbrodni akurat w najważniejsze Jej święta? Dwa razy do roku, w Święto Nawiedzenia oraz Święto Wniebowzięcia NMP, z siedzib komturii wyruszały szczególnie niszczycielskie "krucjaty" niosące śmierć... polskim chrześcijanom. W te dni krzyżacki szlak wyznaczały zgliszcza sprofanowanych i spalonych kościołów oraz lament nielicznych, którym udało się przeżyć. Do obsesyjnej nienawiści do Polaków Krzyżacy przyznali się za pośrednictwem reprezentującego ich niemieckiego dominikanina (sic!) Joannesa Falkenberga, dowodzącego z wielką determinacją, że jest większą zasługą zabijać Polaków i ich króla niż pogan. Tylko niebiańska siła zdolna była zmusić Zakon bluźnierczo zawłaszczający imię Najświętszej Maryi Panny do samounicestwienia się poprzez ujawnienie swojego prawdziwie bezbożnego oblicza, a w konsekwencji utracenia potężnego politycznego i militarnego poparcia ze strony całej – zmanipulowanej dotąd – łacińskiej Europy. Mało tego. Nie dość, że siła ta nie pozwoliła zdławić narodu od zarania pozostającego w wielkim nabożeństwie dla Matki Boskiej i cieszącego się Jej łaskawością, to jeszcze usunęła agresora z udziału w Mistycznym Ciele Jezusa Chrystusa. Na początku XVI wieku bowiem państwo krzyżackie sekularyzowało się, a rycerze i bracia zakonni porzucili katolicyzm na rzecz kalwinizmu i luteranizmu. Doszło wówczas do masowego niszczenia przez nich wszystkiego, co wiązało się z osobą Najświętszej Maryi Panny. Tylko niewielką część przedmiotów Jej kultu udało się Polakom wykupić z rąk odszczepieńców.




Postscriptum (5 października 2021 r.)
     17 kwietnia 2016 roku przy udziale Bruno Plattera, Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego, odsłonięto ośmiometrową figurę "Malborskiej Madonny". Zaraz potem w  w nowo wyremontowanym wnętrzu zamkowego kościoła po raz pierwszy w historii tego miejsca został odprawiony Novus Ordo Missae. W wywiadzie zrealizowanym dla potrzeb lokalnej telewizji współczesny Krzyżak wyraził zadowolenie, że do Malborka powróciła "patronka Polski". Czyżby nie wiedział, że Najświętsza Maryja Panna jest Królową Polski i Hetmanką jej wojsk? Czy tylko zbiegiem okoliczności można nazwać fakt, że ta jego wypowiedź wpisała się w protestancki brak nabożeństwa wobec Bogarodzicy, odrzucający możliwość jakiegokolwiek Jej orędowania za nami w Niebie? Musimy pamiętać, że wszelkie formy poszanowania Matki Boskiej po stronie protestanckiej spotykały się z podejrzliwością albo o posądzaniem o kryptokatolicyzm. Dlaczego zatem przez cały czas niemieckiego panowania w Malborku przeprowadzano regularne renowacje symbolu "katolickiego bałwochwalstwa"?

     Wsłuchując się w wypowiedzi osób zaangażowanych w powrót rzeczonej figury w mury malborskiego zamku, można było odnieść wrażenie, że najważniejszym motywem ich działania było... uatrakcyjnienie zabytku i zwiększenie ruchu turystycznego. Pojawiało się w nich również religijne - na pierwszy rzut oka - uzasadnienie o szczególnym patronacie Matki Boskiej nad Malborkiem. Zapowiadano w tej sprawie rychłą stosowną uchwałę rady miejskiej. Od roku nic jednak w tej sprawie nie dzieje się, a malborscy rajcowie nabrali wody w usta.

     Remont zamkowego kościoła kosztował 25 milionów złotych, a przywrócenie figury - ponad jeden milion. Sporą część tę kwoty uzyskano z kasy państwa, czym publicznie chwalił się Jarosław Sellin, sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego (od 2018 r. zasiada w Radzie Muzeum przy Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w Warszawie). Pozostałą część (nie znalazłem informacji o jej wysokości) wpłaciły instytucje zagraniczne: Europejski Obszar Gospodarczy, fundusze norweskie, "dawni mieszkańcy Malborka", joannici, austriacka firma "Leier" (jej spółka-córka ma filię w Malborku). Akcję zbiórki pieniędzy swoim patronatem objął "Dziennik Bałtycki", należący wówczas do niemieckiego koncernu wydawniczego, członkiem rady fundacji koordynującej przedsięwzięcie został x. dr Wojciech Skibicki, wicerektor Wyższego Seminarium Duchownego w Elblągu (trzy lata później otrzymał skarę biskupią).



 
     Wciąż nie daje mi spokoju ten krzyż tkwiący na kuli ziemskiej trzymanej w ręku Dzieciątka (?). Jest oczywiste, że nie
ma on proweniencji średniowiecznej, ale jako żywo przypomina Krzyż Żelazny, czyli niemieckie odznaczenie wojskowe. Logika podpowiada, że to efekt jednej z konserwacji, które miały miejsce w XIX wieku lub na początku XX wieku, a więc wówczas, gdy tężał niemiecki militaryzm. Co ciekawe, w wyobrażeniach zapowiadających rekonstrukcję rzeźby, krzyż ten posiadał dodatkową cechę Żelaznego Krzyża: był  czarny z białą obwódką. W efekcie końcowym jest on złoty. Czy umieszczenie symbolu niemieckich ambicji militarnych na ekwiwalencie całego świata tylko mi źle się kojarzy?

Krzysztof Zagozda



Treść artykułu w formacie .pdf

Strona główna

Indeks tekstów

Indeks nazwisk

Zagopedia!








Do czytelników: stąd zacznijcie podróż po tym serwisie!
 

Od prawie czterdziestu lat inwentaryzuję aktywność tajnych związków działających w polskiej przestrzeni publicznej, zarówno politycznej, jak i eklezjalnej.  Ostatnią dekadę  poświęciłem przede wszystkim odszukaniu odpowiedzi na następujące pytanie: jak to możliwe, że zmiany, które wprowadzono w Kościele w Polsce po Soborze Watykańskim II, nie spotkały się nie tylko z żadnym stanowczym sprzeciwem, ale nawet z jakąkolwiek kontestacją ze strony osób posiadających odpowiedni do tego autorytet i kompetencje. Posoborową rewolucję zaakceptowała cała kościelna hierarchia, funkcyjni duchowni szkół wszystkich rodzajów i poziomów, zwierzchnicy zakonów i zgromadzeń zakonnych żeńskich i męskich, członkowie kapituł katedralnych i rad kapłańskich, administracja kurialna, teologowie duchowni i świeccy. Ku swojemu zdziwieniu zauważyłem, że to temat tabu, że prawie nikt oprócz mnie nie stawia takich pytań. Mało tego, publicznie formułowane przeze mnie wątpliwości natrafiały na mur milczenia, a w krańcowych sytuacjach stawały się obiektem szyderstw. Wcale nie mam tu na myśli reakcji wyłącznie środowisk modernistycznych, ale również tych grup, które usilnie akcentują swoje zakorzenienie w katolickiej Świętej Tradycji. Cóż, sytuacja ta pozytywnie weryfikuje niestarzejącą się metodę kontrolowania przeciwników: jeśli nie możesz zatrzymać ich pochodu, to stań na jego czele. Wiedziony tym doświadczeniem trzymam się za dala od większości tzw. inicjatyw oddolnych.

Przed trzema laty natrafiłem na informację o powołanym do życia w 1914 roku Stowarzyszeniu Kapłanów Świeckich Miłości Apostolskiej, zwanych potocznie charystami. Odtąd wszystkie niepokojące mnie wątki dotyczące najnowszej historii Kościoła w Polsce - a do tej pory pozostające z sobą w pewnym nieładzie poznawczym - utworzyły ciąg logicznych powiązań personalno-organizacyjnych, czytelnie ilustrujących przebieg procesów "reformatorskich" przygotowujących kościelną substancję na nadejście teologicznej i liturgicznej "odnowy".  

Analiza zgromadzonej wiedzy umożliwia mi wnioskowanie, że odpowiedzialność za sprawne wdrożenie reform soborowych, a w ich konsekwencji za moralny i instytucjonalny rozkład Kościoła w Polsce, ponoszą duchowni i świeccy zorganizowani w ramach koterii charystycznej (od 1 września 1939 r. niejawnej), działający - według nomenkltury prawnej - wspólnie i w porozumieniu. Ich zaszłą i aktualną aktywność monitoruje niniejszy serwis. Jednocześnie staram się unikać oceny intencjonalności poczynań poszczególnych osób uwikłanych w antykatolicki spisek. Motywacje ich aktywności z pewnością bywały różne: od zamiaru celowego czynienia szkody Kościołowi, przez nieświadome wyrządzenie mu krzywdy w stanie ideowego zbałamucenia, aż do cynicznej gry podjętej w imię osiągnięcia wymiernych partykularnych korzyści.

Serwis ten ma charakter publicystyczny, stąd nie wypełnia standardów pracy naukowej. Choć nie jestem zawodowym historykiem, lecz filologiem, to doskonale zdaję sobie sprawę z potrzeby nadania prezentowanej tu wiedzy parametrów badawczych. Jeśli tylko okoliczności mi na to pozwolą, będę czynił to sukcesywnie w formule serii książkowej.

Przewiduję, że wśród czytelników tego serwisu znajdą się osoby lepiej obeznane, potrafiące uzupełnić zaprezentowane tu przeze mnie wydarzenia o nowe fakty. Za wielce prawdopodobną, a może i nawet pewną, uznaję obecność tutaj byłych bądź wciąż czynnych uczestników rzeczonego sprzysiężenia. Apeluję do nich: sami bądź za moim pośrednictwem ujawnijcie całą prawdę o tym, czego byliście uczestnikami lub świadkami. Być może to Wasza ostatnia szansa, by zadośćuczynić Bogu i ludziom. Gwarantuję Wam całkowitą anonimowość.

Credo in Deum Patrem omnipotentem, Creatorem caeli et terrae; et in Iesum Christum, Filium eius unicum, Dominum nostrum; qui conceptus est de Spiritu Sancto, natus ex Maria Virgine; passus sub Pontio Pilato, crucifixus, mortuus, et sepultus; descendit ad inferos; tertia die resurrexit a mortuis; ascendit ad caelos, sedet ad dexteram Dei Patris omnipotentis; inde venturus est iudicare vivos et mortuos. Credo in Spiritum Sanctum; sanctam Ecclesiam catholicam, sanctorum communionem; remissionem peccatorum; carnis resurrectionem; vitam aeternam. Amen.

Sub tuum praesidium confugimus, sancta Dei Genitrix, nostras deprecationes ne despicias in necessitatibus nostris, sed a periculis cunctis libera nos semper, Virgo gloriosa et benedicta, Domina nostra, Mediatrix nostra, Advocata nostra, Consolatrix nostra. Tuo Filio nos reconcilia, tuo Filio nos commenda, tuo Filio nos repraesenta.

Każdego, kto odwiedza to miejsce, proszę o choćby krótką modlitwę w mojej intencji.

Krzysztof Zagozda

Wszystkich czytelników serwisu  zachęcam do kontaktu ze mną: krzysztof@zagozda.info