Jakub Frank w Narodowym Banku Polskim?
               Pierwsza publikacja: 13 stycznia 2024 r.



    Mało kto o nich słyszał, a jeśli już, to wyłącznie w kontekstach stricte historycznych. Mniejsza o przysłowiowego Kowalskiego: ten każdego dnia walczy o materialne przetrwanie i biegiem spraw publicznych przejmuje się tak samo, jak - nie ubliżając młodym sportowcom - siedlecką ligą w "Dwa Ognie". Nie znajduję natomiast usprawiedliwienia dla ignorancji zdecydowanej większości grup i grupek przyklejonych do szyldów przedwojennego obozu narodowego. Gdyby to dziedzictwo traktowały serio, pamiętałyby o tym, by w swoich rachubach i oglądzie sceny politycznej - krajowej i międzynarodowej - ani na chwilę nie spuszczać z oczu bytu słusznie nazwanego przez Adolfa Nowaczyńskiego "mocarstwem anonimowym".

     Co to za byt? O czym piszę? Ano o założonej przez Jakuba Franka w XVIII wieku na ziemiach polskich sekcie fałszywych żydowskich przechrztów, która w niemieckim Frankfurcie nad Menem sczepiła się z bankierami stojącymi na czele Zakonu Iluminatów i stworzyła potężną sieć konspiracji targającą odtąd losami świata. Cały ambaras w tym, że frankiści w swoich kabalistycznych rojeniach "poczuli miętę" do Polski i uznali ją za swoją ziemię obiecaną. Odtąd cały czas kombinują, jak ostatecznie ograć tubylców, czyli nas. Muszę przyznać, że są na najlepszej do tego drodze. Ich pokrętna marszruta prowadziła przez ciąg naszych narodowych tragedii: kolejnych straceńczych powstań, wojny z bolszewikami, okultystycznego zamachu majowego, krwawego sita wojny i powojnia, pauperyzacji PRL, a w końcu - za sprawą rewolucji "solidarnościowej" - definitywnego zagrabienia majątku narodowego i zainstalowania (nieoficjalnych jeszcze) antypolskich rządów Sanhedrynu.

     O panoszeniu się frankistów we współczesnej Polsce ani słychu, ani widu. Owszem, całkiem niedawno Olga Tokarczuk poplotła sporo dub smalonych na temat założyciela sekty, parę razy makaron na uszy czytelników naukawo ponawijał Jan Doktór z Żydowskiego Instytutu Historycznego, ale oboje bardziej kombinowali, jak tu uśpić naszą czujność, niż by napisać prawdę o źródłach niebezpieczeństwa, które ostrzy sobie zęby na ojczyznę Polaków. O niebo więcej na temat tajemnic frankistów można znaleźć w - niszowych co prawda - mediach francusko- i anglojęzycznych. Sięgając po książki Charles'a Novaka, Jaya Michaelsona czy Pierre'a Hillarda warto zawczasu przygotować sobie zimny kompres na gwarantowany ból głowy. Poruszane tam wątki polskie bez wątpienia zszokują nawet największych sceptyków! Za to wspólną ich bolączką jest brak tego, co jest solą dziennikarstwa śledczego: "polskich", "żyjących" nazwisk mamy tam tyle, co kot napłakał.

     I właśnie to epatowanie nazwiskami osób już nieżyjących często wywołuje u początkujących eksploratorów zagadnienia frankizmu mylne wrażenie o jego nieaktualności. Dla zgaszenia tego odczucia zupełnie niewystarczające mogą okazać się zwierzenia - notabene odnotowane w "Wikipedii" - Piotra Naimskiego (były szefa Urzędu Ochrony Państwa, posła na Sejm VII i VIII kadencji, w przeszłości pełniącego kilka ważnych funkcji rządowych, obecnie  członka rady Fundacji Archiwum Jana Olszewskiego, prominentnego wolnomularza) traktujące o frankistowskich korzeniach jego rodziny. Cóż bowiem znaczy jeden trop pozostawiony nawet przez politycznego luminarza III RP? Oczywiście takich pozostawionych w błocie śladów jest znacznie więcej, lecz są one skrupulatnie zacierane przez fachowców od dezinformacji. Potrzeba sporego doświadczenia i instynktu tropiciela, by ich nie pogubić. Czasem pojawiają się one w zaskakujących kontekstach, trochę nieopacznie. Swego czasu media opublikowały stenogram z prywatnej rozmowy przeprowadzonej 28 marca 2018 r. pomiędzy Markiem Chrzanowskim, ówczesnym przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego a Leszkiem Czarneckim, głównym akcjonariuszem Getin Noble Banku. Przywołam jeden jej fragment (zapis oryginalny),  niezwykle ważny w poruszanym tu kontekście:

MC Powiem Panu jeszcze jedna ciekawostkę
LC Jeżeli nie sprzedaje NPL-i, to one rosną mało tego teoretycznie można sobie wyobrazić że za 15 lat jeżeli miał taką samą sumę bilansową i nie sprzedawał NPL-i to NPL-e mogą mieć 100%, teoretycznie rzecz biorąc, prawda i dalej się nic złego w banku nie dzieje.
MC Ale to Pan mnie chce przekonać?
LC Nie, zacząłem się zastanawiać, bo ja widzę ewidentnie gdzieś tam osobisty wątek,
MC jest osobisty…
LC Zacząłem się zastanawiać czy tu też nie jest taki element patrząc na to co się ostatnio dzieje, ja się tym nigdy nie chwalę ani się nie chwalę swoją działalnością charytatywną ani jakąkolwiek ja nie jestem Żydem i w żaden sposób nie jestem rodzinnie związany natomiast bardzo mocno współpracuję z tą grupą ludzi i jestem jedynym Polakiem w zarządzie fundacji Auschwitz Birkenau z osobistej prośby Pana Ronalda Laudera zostałem powołany w listopadzie zeszłego roku. To nie jest żadna tajemnica aczkolwiek nie chwalę się tym, ja też jestem jednym z największych dla przychodów prywatnie największym prywatnym donorem fundacji Auschwitz Birkenau co jest też informacją publiczną aczkolwiek nienagłaśnianą nie wiem czy to przypadkiem nie ma gdzieś tutaj jakiegoś elementu czy ten człowiek nie jest jakimś strasznym antysemitą
MC A to nie wiem trudno mi zajrzeć
LC Bo w tej chwili takie dziwne rzeczy w tym kraju się dzieją, że ja wiem być może ja już zupełne bzdury opowiadam, jakieś już kompletnie
MC To już chyba kompletnie.
LC Teorie spiskowe za co siebie nienawidzę. Natomiast no po prostu też mówienie, że ja mam krótkotrwałą, spekulacyjną perspektywę w tym banku.
MC Dlatego ciekawostkę panu powiem. Powiedziałem do Prezesa Glapińskiego, no on ma tam te, jak to się nazywa.
LC Jestem
MC Frankiści. Kojarzy Pan frankistów?
LC Jestem czternaście lat w banku i nie wypłaciłem ani złotówki, non stop podnoszę kapitał. Jak można w ogóle powiedzieć, że ja mam krótką perspektywę w banku. To jaka musi być długa perspektywa żeby nawet taka była średnioterminowa 50 lat.
MC Gdyby pan kiedyś zobaczył protokół posiedzenia z tej części niejawnej. To, by się pan przeraził. A na pewno nikt nie mówi w kontekście jakiegoś antysemityzmu o jakiejkolwiek pana działalności. Mówię tutaj o tych naszych z komisji. Jeżeli chodzi o Prezesa Glapińskiego no to ona ma ta, jest z rodziny
LC Mhm
MC Nie chcę żeby pan to poruszał, ale jest z rodziny. Kojarzył pan frankistów?
LC Tak
MC Franka, który przeszedł na wiarę chrześcijańską. To była społeczność żydowska, tak, bardzo ciepło się wypowiada.

LC Ja mieszkam w Miami na wyspie gdzie czterdzieści dwa domy są. My jesteśmy z żoną jedynymi gojami, czterdzieści jeden domów żydowskich... W takiej społeczności mieszkamy
MC Moja rodzina ze strony mamy, no to mieszka w małej społeczności
LC I notabene jak sobie pan popatrzy w historii. Jako ciekawostkę Panu powiem. Wie Pan kto zakładał Getin Bank? U was są dokumenty. Wniosek o przejęcie Górnośląskiego Banku gospodarczego na bazie, której licencji powstał Getin złożyłem ja i Nathaniel Rothschild. To był mój wspólnik w 2004 r. I uwaga, Kwaśniak nie dał mu licencji, Rothschildowi, po raz pierwszy w ogóle w historii.
MC Dlatego że był obcokrajowcem?
LC Nie.
MC Po prostu nie uznał, że nie daje Rothschildowi?
LC Tam była straszna afera Rothschild interweniował przez ambasadora brytyjskiego tutaj. I ostatecznie Rothschild wycofał swój wniosek. Ma pan u siebie wszystkie dokumenty. Kwestia była taka, że jak aresztowano Chodorkowskiego (Michaił Chodorskowski, były prezes Jukosu – red.), Putin aresztował Chodorkowskiego. Tuż przed jego aresztowaniem bardzo duże pieniądze Chodorkowski wycofywał z Rosji. Nathaniel Rothschild był u niego w radzie nadzorczej Jukos. No i gdzieś tam było podejrzenie, nigdy nie prowadzono sprawy, ale było podejrzenie, że być może Rosjanie to mogą potraktować jako pranie brudnych pieniędzy. No i nie wiadomo co z tego będzie. No i Kwaśniak na wszelki wypadek powiedział mu, że to, za nim się tamta sprawa wyjaśni, no to on tu nie może dać licencji. A kiedy się sprawa wyjaśni, może za dwa lata, albo może za pięć. I Rothschild, on tu był personalnie jako osoba, nie jako bank, wycofał swój wniosek.
MC Ale...
LC Ale to był mój wspólnik.
MC Ale panowie jako spółka chcieliście założyć bank?
LC Nie, myśmy w dwójkę występowali tutaj do KNF-u
MC Mhm LC Jako nabywcy MC Aha
LC Górnośląskiego Banku Gospodarczego żeby na jego bazie, potem zbudować Getin Bank. Jego wniosek jest u was.
MC Muszę zobaczyć, z ciekawości
LC bo to akurat ciekawa historia 2004 Nathaniel Rothschild syn Jamesa Rothschilda byłego prezesa Bank of England to był mój wspólnik
MC No ale to by Pan miał (nz słowo??)
LC Powiedziałbym tak Kwaśniak nie pozwolił oczywiście że tak bo miałabym u siebie Rothschildów w banku
MC Kapitał
LC ależ oczywiście ja byłem bardzo nieszczęśliwy że ja dostałem licencję a Rothschildowie nie. Znaczy formalnie to nie to, że nie dostali tak jak to taka sama rozmowa była jak z tą …[nazwisko znane redakcji] no , bardzo mocno naciskał Kwaśniak żeby on wycofał wniosek no i w końcu wycofał i ja wtedy kupiłem w całości bank.
MC wie Pan ja nie naciskam powiem Panu szczerze (nz słowo ) z tą Panią mamy nieprawidłowości związane z BOŚ była nasza inspekcja w październiku tam są konkretne zarzuty i to jest nie do przegłosowania na komisji. Jeszcze ja rozumiem, że są takie sprawy, które czasami trzeba tak jak z planem ochrony kapitału prawdopodobnie będzie starcie bo to Panu pewnie współpracownicy z zarządu banku powiedzieli, że Sokal powiedział, że będzie przeciwny (nz słowo). więc są sprawy ważniejsze i są sprawy mniej ważne.

     Zostawiam na boku  - skądinąd niezwykle istotną - aferę związaną z Komisją Nadzoru Finansowego oraz kwestie imiennego zaangażowania klanu Rothschildów w "polski" system bankowy. Nad obiema pochylę się - jeśli Pan Bóg pozwoli - "przy innym ogniu, w inną noc". Za to kolorem czerwonym wyróżniłem prawdziwą bombę wpisującą się w główny nurt niniejszych rozważań, bombę, która jednak nie wybuchła. Mogę tylko snuć domysły, dlaczego Marek Chrzanowski zrzucił ją ze swojego samolotu. Najpewniej rozpoznał jakąś niedostępną dla niego, silnie hermetyczną strukturę łączącą nadwiślańską śmietankę towarzyską i zaczął wokół niej węszyć. Nieostrożnie wygadał się przed Leszkiem Czarneckim (a może nie tylko przed nim) i wkrótce okazało się, że ktoś z o wiele większym nosem zdemolował jego dotychczasowe, komfortowe życie.

     Na ile wiarygodne są rewelacje zapodane przez byłego przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego? Otóż Chrzanowski przez długie lata był bliskim współpracownikiem Adama Glapińskiego i siłą rzeczy musiał mieć wiedzę dotyczącą jego życia prywatnego, tę wrażliwą, niedostępną dla osób z zewnątrz. Zresztą nazwanie kogoś frankistą nie jest - mówiąc bardzo oględnie - sytuacją nagminną. Nikt nie używa takiego argumentu nawet w sytuacjach plotkarskich, gdy chce komuś dorysować aureolę czy też rogi. To tak nie działa. Chrzanowski dobrze wiedział, co mówi i wybrzmiał przy tym bardzo przekonywująco. Czy na tyle, że by trafić za to na dwa miesiące do aresztu, pogrzebać swoją nieprzeciętną karierę i lękać się, co przyniesie kolejny dzień? Dobra passa skończyła się również drugiemu wylewnemu rozmówcy. Leszek Czarnecki ma poważne kłopoty biznesowe i prawne.

     Nikt niewtajemniczony nie jest w stanie potwierdzić tezy o frankistowskiej tożsamości Adama Glapińskiego. Dzieje się tak choćby z tego powodu, że nie istnieje żadna publicznie dostępna wiedza o jego przodkach (podobnie rzecz się ma z jego żoną, Katarzyną). Spuszczono na nią szczelną zasłonę milczenia. W rekordzie poświęconym Glapińskiemu w obrębie obszernej "Wielkiej Genealogii Minakowskiego" straszą same znaki zapytania. Cóż, czasem brak śladów jest śladem najbardziej wymownym. Za kolejny można uznać fakt, że ojciec aktualnego długoletniego szefa Narodowego Banku Polskiego piastował wysokie stanowisko - to jedyne, co o nim wiemy - w PRL-owskim... Narodowym Banku Polskim! Przypadek? Raczej nie. Mamy tu do czynienia z rodziną ukierunkowaną na permanentną kontrolę państwowego banku centralnego, niezależnie od ustrojowych uwarunkowań jego funkcjonowania. Trudno tu uciec od skojarzeń z tezą o tajnym syndykacie bankierów trzymających w garści - wczoraj i dziś - zdecydowaną większość światowych finansów. Wyczerpując, krótki skądinąd, jawny życiorysowy wątek Glapińskiego sprzed tzw. okresu transformacji, trzeba dodać, że w 1972 roku odbył staż w Banque de France w Paryżu. Każdy, kto pamięta wczesne lata siedemdziesiąte XX wieku, wie, jakie "plecy" należało mieć, by otrzymać zgodę na wyjazd do zaprzyjaźnionej Bułgarii, a co dopiero do wrażej Francji! Kto go wówczas na taki staż wytypował? Kto i w jakim celu sfinansował tę edukację, wszak w ówczesnej Polsce niepodzielnie panowała nieomylna ekonomia marksistowska i w tej branży drzwi do kariery otwierały wyłącznie studia w Moskwie? Czyżby ten tajemniczy mecenas wiedział o zaplanowanej transformacji ustrojowej? Dekadę później ulokował Glapińskiego w "solidarnościowej opozycji",  by móc napisać mu zgrabny bohaterski życiorys i uczynić szefem NBP? I w końcu: czy ten sam ktoś pokarał Marka Chrzanowskiego i Leszka Czarneckiego za zbyt długie języki?

 
Krzysztof Zagozda



Strona główna

Indeks tekstów

Indeks nazwisk

Zagopedia!






Do czytelników: stąd zacznijcie podróż po tym serwisie!
 

Od prawie czterdziestu lat inwentaryzuję aktywność tajnych związków działających w polskiej przestrzeni publicznej, zarówno politycznej, jak i eklezjalnej.  Ostatnią dekadę  poświęciłem przede wszystkim odszukaniu odpowiedzi na następujące pytanie: jak to możliwe, że zmiany, które wprowadzono w Kościele w Polsce po Soborze Watykańskim II, nie spotkały się nie tylko z żadnym stanowczym sprzeciwem, ale nawet z jakąkolwiek kontestacją ze strony osób posiadających odpowiedni do tego autorytet i kompetencje. Posoborową rewolucję zaakceptowała cała kościelna hierarchia, funkcyjni duchowni szkół wszystkich rodzajów i poziomów, zwierzchnicy zakonów i zgromadzeń zakonnych żeńskich i męskich, członkowie kapituł katedralnych i rad kapłańskich, administracja kurialna, teologowie duchowni i świeccy. Ku swojemu zdziwieniu zauważyłem, że to temat tabu, że prawie nikt oprócz mnie nie stawia takich pytań. Mało tego, publicznie formułowane przeze mnie wątpliwości natrafiały na mur milczenia, a w krańcowych sytuacjach stawały się obiektem szyderstw. Wcale nie mam tu na myśli reakcji wyłącznie środowisk modernistycznych, ale również tych grup, które usilnie akcentują swoje zakorzenienie w katolickiej Świętej Tradycji. Cóż, sytuacja ta pozytywnie weryfikuje niestarzejącą się metodę kontrolowania przeciwników: jeśli nie możesz zatrzymać ich pochodu, to stań na jego czele. Wiedziony tym doświadczeniem trzymam się za dala od większości tzw. inicjatyw oddolnych.

Przed trzema laty natrafiłem na informację o powołanym do życia w 1914 roku Stowarzyszeniu Kapłanów Świeckich Miłości Apostolskiej, zwanych potocznie charystami. Odtąd wszystkie niepokojące mnie wątki dotyczące najnowszej historii Kościoła w Polsce - a do tej pory pozostające z sobą w pewnym nieładzie poznawczym - utworzyły ciąg logicznych powiązań personalno-organizacyjnych, czytelnie ilustrujących przebieg procesów "reformatorskich" przygotowujących kościelną substancję na nadejście teologicznej i liturgicznej "odnowy".  

Analiza zgromadzonej wiedzy umożliwia mi wnioskowanie, że odpowiedzialność za sprawne wdrożenie reform soborowych, a w ich konsekwencji moralny i instytucjonalny rozkład Kościoła w Polsce, ponoszą duchowni i świeccy zorganizowani w ramach koterii charystycznej (od 1 września 1939 r. niejawnej), działający - według nomenkltury prawnej - wspólnie i w porozumieniu. Ich zaszłą i aktualną aktywność monitoruje niniejszy serwis. Jednocześnie staram się unikać oceny intencjonalności poczynań poszczególnych osób uwikłanych w antykatolicki spisek. Motywacje ich aktywności z pewnością bywały różne: od zamiaru celowego czynienia szkody Kościołowi, przez nieświadome wyrządzenie mu krzywdy w stanie ideowego zbałamucenia, aż do cynicznej gry podjętej w imię osiągnięcia wymiernych partykularnych korzyści.

Serwis ten ma charakter publicystyczny, stąd nie wypełnia standardów pracy naukowej. Choć nie jestem zawodowym historykiem, lecz filologiem, to doskonale zdaję sobie sprawę z potrzeby nadania prezentowanej tu wiedzy parametrów badawczych. Jeśli tylko okoliczności mi na to pozwolą, będę czynił to sukcesywnie w formule serii książkowej.

Przewiduję, że wśród czytelników tego serwisu znajdą się osoby lepiej obeznane, potrafiące uzupełnić zaprezentowane tu przeze mnie wydarzenia o nowe fakty. Za wielce prawdopodobną, a może i nawet pewną, uznaję obecność tutaj byłych bądź wciąż czynnych uczestników rzeczonego sprzysiężenia. Apeluję do nich: sami bądź za moim pośrednictwem ujawnijcie całą prawdę o tym, czego byliście uczestnikami lub świadkami. Być może to Wasza ostatnia szansa, by zadośćuczynić Bogu i ludziom. Gwarantuję Wam całkowitą anonimowość.

Credo in Deum Patrem omnipotentem, Creatorem caeli et terrae; et in Iesum Christum, Filium eius unicum, Dominum nostrum; qui conceptus est de Spiritu Sancto, natus ex Maria Virgine; passus sub Pontio Pilato, crucifixus, mortuus, et sepultus; descendit ad inferos; tertia die resurrexit a mortuis; ascendit ad caelos, sedet ad dexteram Dei Patris omnipotentis; inde venturus est iudicare vivos et mortuos. Credo in Spiritum Sanctum; sanctam Ecclesiam catholicam, sanctorum communionem; remissionem peccatorum; carnis resurrectionem; vitam aeternam. Amen.

Sub tuum praesidium confugimus, sancta Dei Genitrix, nostras deprecationes ne despicias in necessitatibus nostris, sed a periculis cunctis libera nos semper, Virgo gloriosa et benedicta, Domina nostra, Mediatrix nostra, Advocata nostra, Consolatrix nostra. Tuo Filio nos reconcilia, tuo Filio nos commenda, tuo Filio nos repraesenta.

Każdego, kto odwiedza to miejsce, proszę o choćby krótką modlitwę w mojej intencji.

Krzysztof Zagozda

Wszystkich czytelników serwisu  zachęcam do kontaktu ze mną: krzysztof@zagozda.info