Gadał dziad do obrazu, czyli krótka refleksja po debacie x. Bańki z x. Broszkowskim

               Pierwsza publikacja: 16 października 2021 r.



   Chyba wszyscy tęsknimy za debatami toczonymi drzewiej przez świątobliwych mężów z religijnymi odszczepieńcami. Oczyma wyobraźni widzimy, jak to pod naporem argumentów heretycy i schizmatycy wszelkiej maści szybko padają na ziemię. Początkowo tarzają się po niej w spazmach, by po chwili przyklęknąć i dopełnić aktu jedynie prawdziwej wiary katolickiej. Pisząc te słowa wcale nie kwestionuję prawdziwości licznych hagiograficznych opowieści tego typu. Twierdzę tylko, że wielu z nas uważa taką szermierkę na słowa za prostą i przyjemną robotę do wykonania. Nic z tego. Umysły zaczadzone błędem z reguły uparcie przy nim trwają i potrafią dokonywać nadzwyczajnych erystycznych sztuczek, by zbić z tropu nawet najszlachetniejszego upominacza.  To dopiero Boża łaska zrzuca im bielmo z oczu, nakazując odstąpić od zgubnych doktryn i praktyk.

    Nie mam zamiaru przesądzać, że broniący się przed Prawdą neokatechumanalny ksiądz Krzysztof Broszkowski na taką łaskę nie zasłużył. Być może już po zakończeniu debaty padł na ziemię, itd, itd. Może za sprawą Ducha Świętego dopiero jutro bądź za miesiąc odpowiednio zareaguje i podporządkuje się Prawdzie ukazanej przez x. Szymona Bańkę. Szczerze mu tego życzę i pomodlę się w tej intencji. Jednakże kipiące z nagrania  jego modernistyczna zatwardziałość i hardość, prawdopodobnie utwierdziły część słuchaczy co do słuszności gnicia w posoborowym zwiedzeniu. Niepewny los ich nieśmiertelnych dusz obciąża sumienie takich otumanionych duszpasterzy.

    Nie istnieje złota recepta na zawrócenie maszerujących ku eschatologicznej przepaści, choć warto tego próbować. Ba, my wręcz musimy nieustannie podejmować takie starania. Im dłużej nad tym zadaniem zastanawiam się, tym bardziej utwierdzam w przeświadczeniu, że oczekiwana reakcja naszego adwersarza ma dużą szansę zaistnienia pod wpływem racjonalnej narracji o spisku charystycznym. Zauważmy, że x. Broszkowski broni swojej barykady argumentem o rozwoju Kościoła, o jego ciągłej przemianie nadzorowanej przez Ducha Świętego. Jeśli będzimy potrafili udowodnić, że za te wszystkie eklezjalne "nowości" odpowiedzialne jest knucie osób niemających nic wspólnego z Jezusem Chrystusem i Jego nauką, to... chwycimy byka za rogi i zaczniemy odnowę odnowy. Ku Bożej chwale i dla ratunku wielu ginących dziś dusz!

Krzysztof Zagozda


Treść artykułu w formacie .pdf

Strona główna

Indeks tekstów

Indeks nazwisk

Zagopedia!






Do czytelników: stąd zacznijcie podróż po tym serwisie!
 

Od prawie czterdziestu lat inwentaryzuję aktywność tajnych związków działających w polskiej przestrzeni publicznej, zarówno politycznej, jak i eklezjalnej.  Ostatnią dekadę  poświęciłem przede wszystkim odszukaniu odpowiedzi na następujące pytanie: jak to możliwe, że zmiany, które wprowadzono w Kościele w Polsce po Soborze Watykańskim II, nie spotkały się nie tylko z żadnym stanowczym sprzeciwem, ale nawet z jakąkolwiek kontestacją ze strony osób posiadających odpowiedni do tego autorytet i kompetencje. Posoborową rewolucję zaakceptowała cała kościelna hierarchia, funkcyjni duchowni szkół wszystkich rodzajów i poziomów, zwierzchnicy zakonów i zgromadzeń zakonnych żeńskich i męskich, członkowie kapituł katedralnych i rad kapłańskich, administracja kurialna, teologowie duchowni i świeccy. Ku swojemu zdziwieniu zauważyłem, że to temat tabu, że prawie nikt oprócz mnie nie stawia takich pytań. Mało tego, publicznie formułowane przeze mnie wątpliwości natrafiały na mur milczenia, a w krańcowych sytuacjach stawały się obiektem szyderstw. Wcale nie mam tu na myśli reakcji wyłącznie środowisk modernistycznych, ale również tych grup, które usilnie akcentują swoje zakorzenienie w katolickiej Świętej Tradycji. Cóż, sytuacja ta pozytywnie weryfikuje niestarzejącą się metodę kontrolowania przeciwników: jeśli nie możesz zatrzymać ich pochodu, to stań na jego czele. Wiedziony tym doświadczeniem trzymam się za dala od większości tzw. inicjatyw oddolnych.

Przed trzema laty natrafiłem na informację o powołanym do życia w 1914 roku Stowarzyszeniu Kapłanów Świeckich Miłości Apostolskiej, zwanych potocznie charystami. Odtąd wszystkie niepokojące mnie wątki dotyczące najnowszej historii Kościoła w Polsce - a do tej pory pozostające z sobą w pewnym nieładzie poznawczym - utworzyły ciąg logicznych powiązań personalno-organizacyjnych, czytelnie ilustrujących przebieg procesów "reformatorskich" przygotowujących kościelną substancję na nadejście teologicznej i liturgicznej "odnowy".  

Analiza zgromadzonej wiedzy umożliwia mi wnioskowanie, że odpowiedzialność za sprawne wdrożenie reform soborowych, a w ich konsekwencji za moralny i instytucjonalny rozkład Kościoła w Polsce, ponoszą duchowni i świeccy zorganizowani w ramach koterii charystycznej (od 1 września 1939 r. niejawnej), działający - według nomenkltury prawnej - wspólnie i w porozumieniu. Ich zaszłą i aktualną aktywność monitoruje niniejszy serwis. Jednocześnie staram się unikać oceny intencjonalności poczynań poszczególnych osób uwikłanych w antykatolicki spisek. Motywacje ich aktywności z pewnością bywały różne: od zamiaru celowego czynienia szkody Kościołowi, przez nieświadome wyrządzenie mu krzywdy w stanie ideowego zbałamucenia, aż do cynicznej gry podjętej w imię osiągnięcia wymiernych partykularnych korzyści.

Serwis ten ma charakter publicystyczny, stąd nie wypełnia standardów pracy naukowej. Choć nie jestem zawodowym historykiem, lecz filologiem, to doskonale zdaję sobie sprawę z potrzeby nadania prezentowanej tu wiedzy parametrów badawczych. Jeśli tylko okoliczności mi na to pozwolą, będę czynił to sukcesywnie w formule serii książkowej.

Przewiduję, że wśród czytelników tego serwisu znajdą się osoby lepiej obeznane, potrafiące uzupełnić zaprezentowane tu przeze mnie wydarzenia o nowe fakty. Za wielce prawdopodobną, a może i nawet pewną, uznaję obecność tutaj byłych bądź wciąż czynnych uczestników rzeczonego sprzysiężenia. Apeluję do nich: sami bądź za moim pośrednictwem ujawnijcie całą prawdę o tym, czego byliście uczestnikami lub świadkami. Być może to Wasza ostatnia szansa, by zadośćuczynić Bogu i ludziom. Gwarantuję Wam całkowitą anonimowość.

Credo in Deum Patrem omnipotentem, Creatorem caeli et terrae; et in Iesum Christum, Filium eius unicum, Dominum nostrum; qui conceptus est de Spiritu Sancto, natus ex Maria Virgine; passus sub Pontio Pilato, crucifixus, mortuus, et sepultus; descendit ad inferos; tertia die resurrexit a mortuis; ascendit ad caelos, sedet ad dexteram Dei Patris omnipotentis; inde venturus est iudicare vivos et mortuos. Credo in Spiritum Sanctum; sanctam Ecclesiam catholicam, sanctorum communionem; remissionem peccatorum; carnis resurrectionem; vitam aeternam. Amen.

Sub tuum praesidium confugimus, sancta Dei Genitrix, nostras deprecationes ne despicias in necessitatibus nostris, sed a periculis cunctis libera nos semper, Virgo gloriosa et benedicta, Domina nostra, Mediatrix nostra, Advocata nostra, Consolatrix nostra. Tuo Filio nos reconcilia, tuo Filio nos commenda, tuo Filio nos repraesenta.

Każdego, kto odwiedza to miejsce, proszę o choćby krótką modlitwę w mojej intencji.

Krzysztof Zagozda

Wszystkich czytelników serwisu  zachęcam do kontaktu ze mną: krzysztof@zagozda.info