Oświadczenie Przemysława Holochera i mój krótki komentarz

               Pierwsza publikacja: 9 lutego 2025 r.



W dniu dzisiejszym, tj. 6.02.2025 roku, postawiono mi zarzuty w związku z rzekomym rozpowszechnianiem, produkowaniem, oferowaniem, posiadaniem i przechowywaniem książki pt. Księga Win Judy (Porachunki niemieckie), która według prokuratury zawiera treści i symbole (!) propagujące nazistowski oraz faszystowski ustrój państwa, antysemityzm i rasizm.

Rzecz jasna, nie przyznałem się do stawianych mi zarzutów. Złożyłem krótkie wyjaśnienie, w którym wskazałem, że książka ta została wydana w 1919 roku i jest obecnie dostępna w zbiorach cyfrowych bibliotek oraz w popularnych systemach sprzedaży internetowej, takich jak Amazon.com. Ponadto oświadczyłem, iż w moim odczuciu prokurator dopuścił się przekroczenia uprawnień, w związku z czym zostanie złożone zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia tego przestępstwa. Zaznaczyłem również, że jeśli ktokolwiek propaguje ustrój totalitarny, to jest to właśnie prokuratura.

Ta skandaliczna sytuacja stanowi emanację cenzorskich i totalitarnych zapędów obecnej władzy oraz wyraz postawy ugiętej w głębokim ukłonie przed żydowskim lobby, które na każdą krytykę swoich rasistowskich i antyludzkich zachowań, reaguje piekielną furią i oskarżeniami o tzw. antysemityzm.

Proces, który mnie zapewne czeka, wykorzystam nie tylko do obrony swojego dobrego imienia, ale także do dobitnego wykazania, że żydowski, talmudyczny rasizm jest faktem, a jego krytyka wynika z głęboko idącej troski o bliźniego i stanowi akt zwyczajnej przyzwoitości. Absurdalne jest zarzucanie mi, że poprzez wydanie ww. książki propagowałem ustrój nazistowski czy faszystowski, ponieważ w momencie jej powstania te systemy po prostu nie istniały! Co więcej, autor nie kreśli w niej żadnej wizji ustrojowej, a jedynie przedstawia znane sobie fakty i zarzuty wobec społeczności żydowskiej.

Prokurator, który – co znamienne – chowa się za plecami młodszego aspiranta – na postanowieniu o przedstawieniu zarzutów nie podpisał się prokurator, ani nie przedstawiono mi jego personaliów – najwyraźniej, ten anonimowy człowiek, nie tylko nie opanował sztuki czytania ze zrozumieniem, ale także sztuki czytania w ogóle. Jak bowiem wytłumaczyć fakt, że pominął fragment mojego wstępu do książki: „Warto w tym miejscu poczynić pewną dygresję. Żydzi talmudyczni przez wieki walczyli z krzyżem – z krzyżem, w cieniu którego, mimo swoich licznych zdrad i rasistowskiej, talmudycznej nienawiści, niejednokrotnie znajdowali schronienie przed gniewem ludu. W III Rzeszy krzyż zniknął, został zastąpiony przez pogańskiego, lewicowo-nacjonalistycznego potwora, dla którego pojęcie miłosierdzia i współczucia dla obcych nie istniało (zupełnie jak u Żydów, opierających swoją moralność na Talmudzie). Hitler zresztą nie wymyślił niczego nowego – obrócił talmudyczną nienawiść w kierunku swoich wrogów, a z Niemców uczynił nadludzi. Wyznawcy kultu narodowego socjalizmu – w odróżnieniu od katolików – nie chcieli nawrócenia Żydów, nie pragnęli zbawienia ich duszy, liczyło się tylko jedno: fizyczna eliminacja pasożyta i zbudowanie wielkości państwa niemieckiego”.

Nie wiem też, w którym miejscu prokurator dopatrzył się symboliki nazistowskiej czy faszystowskiej. Być może nadmierne wytężanie umysłu nad treścią książki doprowadziło jego narządy poznawcze do tak krańcowego stanu, że litery zaczęły układać się w swastykę albo rózgi liktorskie.

Nad zarzutem „rasizmu” i „antysemityzmu” nawet nie warto się pastwić – wszystko, co jest krytyką rasistowskich postaw żydowskich, jest dla nich „antysemityzmem”, tym bardziej że te postawy są faktami.

Przypomnę Państwu, że obecne postępowanie zostało poprzedzone wściekłym i tendencyjnym atakiem na nasze wydawnictwo, opublikowanym na łamach portalu WP.pl, na który odpowiedziałem: tutaj. Najwyraźniej treść książki bardzo nie spodobała się „starszym i mądrzejszym,” dlatego tym bardziej zachęcamy Państwa do zakupu „Księgi Win Judy” i samodzielnego wyrobienia sobie zdania na temat jej treści.

Wzywam także wszystkich ludzi, którym nie obce jest poczucie sprawiedliwości, do rozpowszechniania tego oświadczenia.

Przemysław Holocher

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Mój komentarz

Trudno oprzeć się wrażeniu, że urzędnicy państwa z dykty przykładają się wyłącznie do tropienia tzw. antysemityzmu. Doskonale wyczuwają, skąd wieje wiatr politycznej poprawności i wiedzą, czego oczekuje od nich rządzący establishment. Nie cofną się przed żadną podłością, byle tylko nie przekreślić swoich darmozjadczych karier. Aura narodu "wciąż wybranego", a w konsekwencji niepodlegającego zasadom konstruktywnej i zdroworozsądkowej krytyki, unosi się nad Wisłą niczym najważniejszy akapit polskiej racji stanu, zgodnie wykuty poprzez - nieoczywisty dla pobieżnych obserwatorów - sojusz sanhedryńskiego tronu i modernistycznego ołtarza. Zarówno w świeckiej, jak i kościelnej przestrzeni publicznej, mamy do czynienia z bezkompromisową cenzurą i wręcz barbarzyńskim prześladowaniem każdej próby przywrócenia normalności w relacjach polsko-żydowskich i katolicko-żydowskich. Dziś w Polsce Żydów można wyłącznie głaskać po głowach. Próby zajrzenia pod jarmułkę i szukania ukrytego pod nią królika będą coraz surowiej dyscyplinowane. Wpisanie do konstytucji zapisu o "ochronie dobrego imienia narodu wybranego przez Boga" wydaje się być tylko kwestią czasu.

Oczywiście oskarżenia postawione Przemysławowi Holocherowi są swego rodzaju testem na mądrość i kondycję żywiołu polskiego. Jeśli szef Magna Polonii pozostanie sam w nierównej walce z arogancko represyjnym aparatem władzy prokuratorsko-sądowniczej, jeśli nie uzyska wielowymiarowego wsparcia ze strony środowisk patriotycznych, to proces systemowej depolonizacji państwa mocno przyspieszy. Niestety, ku swojej zgubie polska publiczność większą wagę przywiązuje dziś do efekciarskich, bezkonstruktywnych incydentów z gaśnicą, niż do ustawicznej narodowej pedagogii, do mądrego formowania szeregów zdolnych do podjęcia skutecznej walki niepodległościowej. Mało tego, z bałamutnych ust opiniotwórczych "autorytetów wolnościowych" już wychodzą słowa o rzekomym "ekstremizmie" Holochera, potępiające jego "obsesję" i "nieodpowiedzialność". Uważnie słuchajmy kto i jak w tej sprawie się wypowiada. Wyciągajmy słuszne wnioski. Mądrzejmy każdego dnia.


 





Strona główna

Indeks tekstów

Indeks nazwisk

Zagopedia!






Do czytelników: stąd zacznijcie podróż po tym serwisie!
 

Od prawie czterdziestu lat inwentaryzuję aktywność tajnych związków działających w polskiej przestrzeni publicznej, zarówno politycznej, jak i eklezjalnej.  Ostatnią dekadę  poświęciłem przede wszystkim odszukaniu odpowiedzi na następujące pytanie: jak to możliwe, że zmiany, które wprowadzono w Kościele w Polsce po Soborze Watykańskim II, nie spotkały się nie tylko z żadnym stanowczym sprzeciwem, ale nawet z jakąkolwiek kontestacją ze strony osób posiadających odpowiedni do tego autorytet i kompetencje. Posoborową rewolucję zaakceptowała cała kościelna hierarchia, funkcyjni duchowni szkół wszystkich rodzajów i poziomów, zwierzchnicy zakonów i zgromadzeń zakonnych żeńskich i męskich, członkowie kapituł katedralnych i rad kapłańskich, administracja kurialna, teologowie duchowni i świeccy. Ku swojemu zdziwieniu zauważyłem, że to temat tabu, że prawie nikt oprócz mnie nie stawia takich pytań. Mało tego, publicznie formułowane przeze mnie wątpliwości natrafiały na mur milczenia, a w krańcowych sytuacjach stawały się obiektem szyderstw. Wcale nie mam tu na myśli reakcji wyłącznie środowisk modernistycznych, ale również tych grup, które usilnie akcentują swoje zakorzenienie w katolickiej Świętej Tradycji. Cóż, sytuacja ta pozytywnie weryfikuje niestarzejącą się metodę kontrolowania przeciwników: jeśli nie możesz zatrzymać ich pochodu, to stań na jego czele. Wiedziony tym doświadczeniem trzymam się za dala od większości tzw. inicjatyw oddolnych.

Przed trzema laty natrafiłem na informację o powołanym do życia w 1914 roku Stowarzyszeniu Kapłanów Świeckich Miłości Apostolskiej, zwanych potocznie charystami. Odtąd wszystkie niepokojące mnie wątki dotyczące najnowszej historii Kościoła w Polsce - a do tej pory pozostające z sobą w pewnym nieładzie poznawczym - utworzyły ciąg logicznych powiązań personalno-organizacyjnych, czytelnie ilustrujących przebieg procesów "reformatorskich" przygotowujących kościelną substancję na nadejście teologicznej i liturgicznej "odnowy".  

Analiza zgromadzonej wiedzy umożliwia mi wnioskowanie, że odpowiedzialność za sprawne wdrożenie reform soborowych, a w ich konsekwencji moralny i instytucjonalny rozkład Kościoła w Polsce, ponoszą duchowni i świeccy zorganizowani w ramach koterii charystycznej (od 1 września 1939 r. niejawnej), działający - według nomenkltury prawnej - wspólnie i w porozumieniu. Ich zaszłą i aktualną aktywność monitoruje niniejszy serwis. Jednocześnie staram się unikać oceny intencjonalności poczynań poszczególnych osób uwikłanych w antykatolicki spisek. Motywacje ich aktywności z pewnością bywały różne: od zamiaru celowego czynienia szkody Kościołowi, przez nieświadome wyrządzenie mu krzywdy w stanie ideowego zbałamucenia, aż do cynicznej gry podjętej w imię osiągnięcia wymiernych partykularnych korzyści.

Serwis ten ma charakter publicystyczny, stąd nie wypełnia standardów pracy naukowej. Choć nie jestem zawodowym historykiem, lecz filologiem, to doskonale zdaję sobie sprawę z potrzeby nadania prezentowanej tu wiedzy parametrów badawczych. Jeśli tylko okoliczności mi na to pozwolą, będę czynił to sukcesywnie w formule serii książkowej.

Przewiduję, że wśród czytelników tego serwisu znajdą się osoby lepiej obeznane, potrafiące uzupełnić zaprezentowane tu przeze mnie wydarzenia o nowe fakty. Za wielce prawdopodobną, a może i nawet pewną, uznaję obecność tutaj byłych bądź wciąż czynnych uczestników rzeczonego sprzysiężenia. Apeluję do nich: sami bądź za moim pośrednictwem ujawnijcie całą prawdę o tym, czego byliście uczestnikami lub świadkami. Być może to Wasza ostatnia szansa, by zadośćuczynić Bogu i ludziom. Gwarantuję Wam całkowitą anonimowość.

Credo in Deum Patrem omnipotentem, Creatorem caeli et terrae; et in Iesum Christum, Filium eius unicum, Dominum nostrum; qui conceptus est de Spiritu Sancto, natus ex Maria Virgine; passus sub Pontio Pilato, crucifixus, mortuus, et sepultus; descendit ad inferos; tertia die resurrexit a mortuis; ascendit ad caelos, sedet ad dexteram Dei Patris omnipotentis; inde venturus est iudicare vivos et mortuos. Credo in Spiritum Sanctum; sanctam Ecclesiam catholicam, sanctorum communionem; remissionem peccatorum; carnis resurrectionem; vitam aeternam. Amen.

Sub tuum praesidium confugimus, sancta Dei Genitrix, nostras deprecationes ne despicias in necessitatibus nostris, sed a periculis cunctis libera nos semper, Virgo gloriosa et benedicta, Domina nostra, Mediatrix nostra, Advocata nostra, Consolatrix nostra. Tuo Filio nos reconcilia, tuo Filio nos commenda, tuo Filio nos repraesenta.

Każdego, kto odwiedza to miejsce, proszę o choćby krótką modlitwę w mojej intencji.

Krzysztof Zagozda

Wszystkich czytelników serwisu  zachęcam do kontaktu ze mną: krzysztof@zagozda.info